Jeszcze tylko dwa tygodnie w gipsie i będę prawie jak nowa!
Ale nie ma co biadolić, noga do góry!...woli pozycję poziomą niestety.
Kto by pomyślał, że tak silne zależności łączą ją z obiektywem aparatu...
A więc przestój?...wykluczone! Jak mawiają starzy i mądrzy...”co nas nie zabije...”
Powracam więc do archiwum i kilku sesji, które przechowywałam na ten właśnie czas...jesienny.
Wszystkiego dobrego, szybkiego powrotu do formy :) Humor dopisuje - to najważniejsze :))
OdpowiedzUsuńBardzo prawdziwy portret Pana Kazia ... a gdyby tak wszystko pozostało w sferze tajemnicy bez tej jedynej fotografii, na której jest on sam ... hmm ?
OdpowiedzUsuńzdrowiej Moniko, pozdrawiam !
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń...i znów muszę się z Tobą zgodzić...hmm, jesteś echem mojego wewnętrznego głosu(?)
OdpowiedzUsuń