codzienne, nie wzniosłe, nie błogosławione, w pochyleniu ramion i pleców jakaś cicha rezygnacja, zahibernowana nadzieja, ale zarazem malarska poetyka, jak perła znaleziona w rynsztoku. Pani potrafi naprawdę opowiadać fotografią i niczego nie ma w tych zdjęciach przypadkowego, podziwiam
codzienne, nie wzniosłe, nie błogosławione, w pochyleniu ramion i pleców jakaś cicha rezygnacja, zahibernowana nadzieja, ale zarazem malarska poetyka, jak perła znaleziona w rynsztoku. Pani potrafi naprawdę opowiadać fotografią i niczego nie ma w tych zdjęciach przypadkowego, podziwiam
OdpowiedzUsuń